The
Stooges to zespół, którego tworczość jest kwintesencją dzikości oraz
nieokiełznania muzyki rockowej. Duża w tym zasługa charyzmatycznego frontmana –
Jimmi’ego Osterberga – znanego światu pod scenicznym pseudonimem Iggy Pop. The
Stooges pod koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku stali się prorokami
nowej muzyki – rodzącego się w bólach punk rocka.
Pierwsza płyta zawierająca takie
klasyki jak „I Wanna Be Your Dog” czy „No Fun” udowadnia dobitnie, że to, co
mieli do zaproponowania prawie dekadę później Sex Pistols wcale nie było już pierwszej
świeżości, a ścieżka brudnego i hałaśliwego grania została już przetarta. Laur
pierwszeństwa należy się Iggy’emu również w dziedzinie scenicznych wybryków, by
wspomnieć tylko o oddawaniu moczu na publiczność, czy samookaleczaniu.
Jednym z ciekawszych utworów na płycie
jest hipnotyczne „We Will Fall”, kojarzące mi się nieodparcie z pierwszym
albumem The Doors, i poza tym transowym przerywnikiem cały pierwszy album The
Stooges to kipiąca dziką energią solidna porcja gitarowego grania. Przez lata
zespół i sam lider nie wytracili swojej energii, o czym miałem okazję się przekonać
na zeszłorocznym Off Festiwalu - pomimo wieku wciąż potrafią rozgrzać
publiczność do białości. Był to jeden z najlepszych rockowych koncertów na
jakich zdarzyło mi się być.